wtorek, 31 grudnia 2013

postanowienia 2014 i życzenia

Witajcie, 
wiele z Was dziś pisze podsumowania roku.
Ja tego nie zrobię, bo jestem w blogosferze od niedawna, mam nadzieję, że przyszły rok okaże się owocny i będę pisać z taką samą pasją jak to robię do tej pory.
Chciałabym tutajpodziękować Marzenie, która pomogła mi trochę w prawidłowych ustawieniach bloga, bez tego pewnie nadal pisałabym sama dla siebie ;) 
Nowy Rok zapowiada się ciekawie, w styczniu chcę wypić jakąś kawkę z Anią, a już w lutym w moim kalendarzu mam zakreśloną datę 8.02 i będzie to dla mnie bardzo ważny dzień – moje pierwsze spotkanie blogerek, a wszystko dzięki Kornelii, która zgodziła się mnie przyjąć, za co jestem jej ogromnie wdzięczna :* 

Zamiast podsumowań chciałabym spisać sobie moje cele/postanowienia na 2014.
  • zacząć regularnie się odżywiać, pić więcej wody, a mniej kawy (jestem kawoholiczką), a także częściej ćwiczyć. Moim celem jest zgubienie kilku cm tu i tam
  • nadrobić zaległości w czytaniu, w tym roku nie miałam na to czasu, malutkie dziecko i rozgadana trzylatka skutecznie mi to utrudniały.
  • nie zapominać o nawilżaniu ciała, bo ciągle nie mogę się zmusić do systematyczności w tym względzie.
  • poznać dziewczyny które znam tylko z czytania ich blogów
  • zużywać kosmetyki i dopiero zaczynać następne
  • powyrzucać niepotrzebne i nieużywane rzeczy
  • być mniejszym nerwuskiem ;)
Mam nadzieję, że chociaż po części uda mi się to osiągnąć ;) 


Chciałabym Wam też złożyć noworoczne życzenia. 

Oby 2014 rok był pełen magicznych chwil pełnych pozytywów.
Aby udało Wam się spełnić postanowienia noworoczne jeśli takowe posiadacie.
Aby w Waszym życiu nie brakowało miłości, radości i spokoju i aby za rok, w sylwestra, każdy z Was mógł powiedzieć, że to był dobry rok


DO SIEGO ROKU :) 
Ewelina
Czytaj dalej »

poniedziałek, 30 grudnia 2013

Ultimate Repair - odżywka Gliss Kur

Hej :)
Dziś na odmianę będzie trochę o pielęgnacji włosów. Mam włosy farbowane, za ramiona, cieniowane. Nie kręcą się wprawdzie, ale żyją własnym życiem. Na końcach się przesuszają, przez co ciężko mi je rozczesać.

Już jakiś czas temu kupiłam odżywkę Schwarzkopf GLISS KUR ULTIMATE REPAIR z płynną keratyną.
Zamknięta w plastikowej, ładnej czarnej buteleczce „stojącej na głowie”, ze złotymi napisami.


Cena to niecałe 10 zł za 200 ml.
Pierwsze co uderza to piękny zapach, który utrzymuje się na włosach.
Odżywka ma dość gęstą konsystencję, ale łatwo ją wycisnąć z opakowania. 

Jest bardzo wydajna – wystarczy naprawdę nie wiele, żeby rozsmarować na całe włosy.

Dobrze się spłukuje.
Ułatwia rozczesywanie, a o to mi chodziło ;)
Zaraz po umyciu i rozczesaniu moje włosy unoszą się u nasady, co widać gołym okiem – za pierwszym razem byłam w szoku.
Włosy po zastosowaniu odżywki są miękkie, gładkie i bardzo błyszczące. Nie puszą się, z czego jestem bardzo zadowolona, bo obecnie walczę z odrastającymi po porodzie włosami.

Bardzo ją polubiłam.
Ale żeby nie było do końca miło, to odżywka już na drugi dzień powoduje przetłuszczanie się włosów. Dlatego nie stosuję jej za każdym razem. Myślę, że jeśli ktoś chce raz na jakiś czas poprawić kondycję swoich włosów to warto spróbować.

Ciekawe jak sprawdzą się u mnie produkty Pilomax, które wygrałam w rozdaniu Rzenn? ;)

Stosowałyście tę lub inną odżywkę Gliss Kur?

Nie wiem czy wiecie, ale w Drogeriach Natura do jutra jest promocja na kosmetyki Astor i Rimmel -40%. 


Skorzystałam i kupiłam błyszczyk Rimmel Apocalips kolor 303 czyli piękny intensywny róż. Poza promocją kupiłam też Cat’s Eyes Liner z Miss Sporty. Recenzje na pewno się kiedyś pojawią, a na razie testuję :)
 Skusicie się na coś?



Czytaj dalej »

SOS dla ust

Hej,
Jak Wam minął weekend, bo u mnie ciekawie :)
 W piątek moja młodsza córeczka skończyła roczek więc wczoraj była imprezka. Takiego torcika jej upiekłam. Chyba nie muszę dodawać, że ma na imię MAJA ;)




A wracając do kosmetycznych rzeczy to moja koleżanka przywiozła mi z Anglii wazelinę do ust, o którą ją poprosiłam, i która była na mojej chciejliście. 
Karolina przywiozła mi jednak nie jedno małe pudełeczko, ale wielką blaszaną puszkę....

 a w środku kryły się 4 – dwie ALOE VERA i dwie ROSY LIPS.



Tak szybko przechodzę do recenzji ponieważ Vaseline z TRADE MARK stosuję od lat i uwielbiam ją. Nie stosuję jej na wyjścia, tylko w domu od wczesnej jesieni do późnej wiosny, bo moje usta mają tentencję do przesuszania.


Wazeliny zamknięte są w blaszanych mini-puszeczkach – każda ma 20 g kosmetyku. Takie opakowanie ma swoje plusy – na pewno nam nie pęknie, ani się nie otworzy w torebce ale i minusy – nie jest to najbardziej higieniczny sposób aplikacji tego typu kosmetyków. Śliskimi dłońmi taką puszeczkę też ciężko otworzyć. Jednak wydaje mi się, że to kwestia przyzwyczajenia ;)
Wazeliny bardzo fajnie zmiękczają usta i je nawilżają – w moim przypadku jest to ratunek dla moich często spierzchniętych ust.
Na żadnym z opakowań nie ma daty ważności. Przepatrzyłam wszystko dokładnie i po prostu jej nie ma. Nie ma też symboluu PAO. Nie mam pojęcia czemu, wiem natomiast, że wazelina nawet przez 3 lata się nie zepsuła.

ROSY LIPS ma kolor lekko różowy jednak po nałożeniu na usta są tylko delikatnie podkreślone. Ma wyczuwalny zapach różany ale możemy wyczuć też konwalię (które uwielbiam). Nie czuję natomiast migdałów, ale może to i dobrze bo róża i konwalie w zupełności mi wystarczają ;)
W składzie oprócz Petrolatum czyli właśnie wazeliny znajdziemy:
Rosa Domascena Flower - olejek różany,
Prunus Amygdalus Dulcis Oil - olejek migdałowy,
Aroma – kompozycja zapachowa,
Linalool –alkohol nienasycony alifatyczny – imitujący zapach konwalii .
Oraz dwa barwniki kosmetyczne – CI 73360 i CI77891




ALOE VERA jest zamknięta w seledynowej puszeczce. Kolor jest żółtawo-zielony, po nałożeniu na usta jest całkiem transparentny. Wyczuwamy najbardziej zapach limonki i delikatniej aloesu.
W składzie oprócz wazeliny znajdziemy:
Aloe Barbadensis Leaf Extract - wyciąg z liści aloesu
Isopropyl Myristate – ciekły wosk, emolient tzw. suchy
Aroma – kompozycja zapachowa.
Citronellol - alifatyczny alkohol terpenowy imitujący zapach róży i geranium.
Eugenol – związek organiczny imitujący zapach goździków.
Limonene - jednopierścieniowy weglowodór terpenowy imitujący zapach skórki cytrynowej.
Linalool - alkohol nienasycony alifatyczny – imitujący zapach konwalii 


Pomimo sztucznych dodatków zapachowych będących potencjalnymi alergentami żadna z wazelin mnie nie uczuliła. Przyjemniejszy zapach ma jednak Aloe Vera – bardziej naturalny.

Wazeliny są moim SOS gdy moje usta potrzebują ratunku. 
A Wy? Macie jakieś swoje sposoby?



Czytaj dalej »

czwartek, 26 grudnia 2013

brunetki, blondynki..... z COLOR MASK

Hej :) dziś przychodzę do Was z recenzją farby do włosów, a w zasadzie koloryzującej maski do włosów marki Szwarzkopf.
Długo błądziłam w poszukiwaniu koloru w jakim dobrze się czuję, a jeszcze dłużej w poszukiwaniu szmponu lub farby która mnie usatysfakcjonuje.
Tak trafiłam na Color Mask Szwarzkopf kolor 300 – BRĄZOWA CZERŃ.


W kartonowym pudełku oprócz jasnej i czytelnej instrukcji otrzymujemy rękawiczki, słoiczek z kremem rozwijającym, tubkę z kremem koloryzującym oraz maseczkę do włosów.

Rękawiczki są gumowe, a jednak nie ciągną włosów. Fajnie się dopasowują do kształtu dłoni i nie przeszkadzają przy aplikacji ani przy zmywaniu włosów.
Banalnie proste jest przygotowanie farby – wystarczy wycisnąć krem kolorysujący z tubki do słoiczka, zamknąć, potrząsać energicznie i gotowe. Gołym okiem widzimy, że wszystko się idealnie wymieszało ;)



Bardzo łatwa i przyjemna jest też sama aplikacja – farba ma konsystencję maski – nic nie spływa. Farba się też łatwo zmywa jeśli wybrudzimy np. skórę głowy.
Na duży plus zasługuje wydajność. Pamiętam jak pierwszy raz widząc wielkość słoiczka byłam przerażona, wydawało mi się, że farby braknie. Mam włosy za ramiona, a spokojnie wystarcza mi kosmetyku na całość.
Niestety zapach jest dość odużający i ostry, jednak musimy pamiętać, że jest to farba, a więc nie sposów całego zapachu chemii zniwelować. Zapach na szczęście w ogóle nie zostaje na włosach po spłukaniu. Dlatego mi nie przeszkadza.
Ważne jest dla mnie też to, że farba mnie nie uczula, nie odczuwam żadnego swędzenia, ani nie ma zaczerwienienia skóry głowy, jak to było przy innych farbach – nawet tych bez amoniaku.

Kolor wychodzi intensywny, włosy pięknie błyszczą, a po użyciu maseczki są miękkie.
Saszetka z maseczką wystarcza na więcej niż jedną aplikację.
Walorem też  jest cena – w swoim sklepie płacę za tą farbę 19,99 zł, nie wydaje mi się to dużo.

Farba jest też bardzo trwała, kolor pozostaje na włosach spokojnie do kolejnego farbowania. U mnie więc przez jakieś 2 miesiące.
  

Jeżeli ktoś szuka trwałej farby do włosów, którą się łatwo aplikuję to warto ją sprawdzić, zwłaszcza, że paleta odcieni jest bogata i każdy znajdzie coś dla siebie wśród 18 propozycji :) 
Czytaj dalej »

środa, 25 grudnia 2013

wszyscy mają Lovely mam i ja :D

Witajcie,
jak Wam mijają święta? u nas wczoraj głośno i rodzinnie, dziś bardziej kameralnie, a jutro od nowa będzie nas więcej ;) 
Uwielbiam święta za ich atmosferę i całą oprawę.
Kocham dekorować dom na święta, lubię jak pachnie pierniczkami i gałązkami jodły. Gdy w tle gdzieś tam słychać cicho kolędy.
 Bardzo lubię oczekiwanie na pierwszą gwiazdkę i radość z prezentów, jakimi się obdarowujemy :)

Przed samymi świętami, bo w poniedziałek zachaczyłam
o Rossmana i kupiłam śliczne dwie świece w szkle - będą idealne jako uzupełnienie dekoracji stołu z okazji roczku mojej córeczki ;) Ślicznie pachną wanilią. Cena 5,09 zł, zamiast 16,99 :) 

Nie wyszłam z drogerii bez paletki Lovely, więc mam i ja :D

Szkoda, że nie udało mi się dorwać białego lakieru z serii Snow na którego poluję...
Cóż, może innym razem ;)

A teraz wracam do pysznego ciacha ;) 
Na zdjęciu macie moją mordkę z moją młodszą córeczką -Mają <3

Miłej reszty świąt :*
Czytaj dalej »

poniedziałek, 23 grudnia 2013

świątecznie



ps. z racji moich jutrzejszych imienin częstujcie się ;)

Czytaj dalej »

niedziela, 22 grudnia 2013

Oh So Special

Wróciłam :)
Laptop sformatowany, więc biorę się za pisanie ;)

Cieni do powiek Sleek w zasadzie chyba nie trzeba nikomu przedstawiać, bo podbiły serca kobiet na całym świecie. Ja jednak chcę napisać coś od siebie.

Paletka jaką mam to Oh So Special. Jest to moja pierwsza paletka Sleek ale na pewno nie ostatnia ;)





 12 cudownych cieni zamkniętych w eleganckiej, dobrze wykonanej kasetce z dużym lusterkiem i aplikatorem, którego de facto nie używam.

Paleta zawiera cienie zarówno perłowe (które kocham) i matowe. Można wyczarować zarówno subtelny makijaż jak i mocniejsze smoky eyes. 

Cienie mają delikatną, kremową konsystencję, dobrze się je nakłada i rozciera, fajnie się ze sobą łączą. 
Mają mocną pigmentację, utrzymują się na powiecie nawet cały dzień i to bez bazy.

Cena 37,50 nie jest wygórowana, biorąc pod uwagę jakość i ilość cieni.

Moje ulubione odcienie na dzień dzisiejszy to Organza, Celebrate oraz Gateau.


Znalazłam jednak minusy, które jednak nie odejmują im wartości. Pierwsze to dostępność – szkoda, że nie można ich kupić nigdzie stacjonarnie. Drugi minus to obsypywanie się podczas nakładania (te ciemniejsze kolory).

Jak widać pokochałam paletkę Sleek i już się czaję na kolejne: Vintage Romance, Au Naturel, Storm, Sparkle i … wszystkie pozostałe :D

Jakie są Wasz ulubione cienie?
Macie już koncepcję makijażu na święta?

Ja niestety muszę zmienić to co planowałam, bo na moich ustach zakwitła pięknie opryszczka… Boszzzz, jak ja tego nienawidzę…. I zamiast pięknej czerwieni nie będzie nic :(



Czytaj dalej »

piątek, 20 grudnia 2013

dlaczego mnie nie ma

Witajcie,

chwilowo mój laptop jest w naprawie, więc nie mam możliwości dodawania postów.

Niebawem wracam :)

Miłego dnia :)
Czytaj dalej »

wtorek, 17 grudnia 2013

konturowanie ze Sleek Face Contour Kit


Dzisiaj będzie trochę o tym jak staram się zmniejszyć optycznie moje pysie ;)



Od „Mikołaja” dostałam zestaw do konturowania
Sleek Make Up Face Contour Kit w odcieniu Medium.

Jak na Sleeka przystało mamy ładne kartonowe opakowanie, a w środku czarną matową kasetkę, z błyszczącymi napisami. Kasetka jest bardzo poręczna i solidnie wykonana, w środku mamy zamknięte lusterko i dwa kosmetyki: matowy bronzer i rozświetlasz. 



Do opakowania dołączona jest także "instrukcja obsługi" podpowiadająca amatorom makijażu jak i gdzie nakładać bronzer i rozświetlacz.



W pierwszej chwili byłam przerażona odcieniem bronzera bo wydawał mi się bardzo ciemny. Ale kosmetyk się bardzo dobrze rozciera i możemy uzyskać mocniejszy lub słabszy efekt, w zależności od potrzeb. Fajne jest to, że bronzer jest matowy – a tego oczekuję właśnie od bronzerów.



Od razu zakochałam się w rozświetlaczu. Nie lubię matujących makijaży, może dlatego, że moja cera jest raczej sucha. Cóż, lubię błyszczeć ;) A rozświetlasz Sleek z paletki Face Contour Kit świetnie się sprawdza. Ma bardzo dobrą konsystencję. W połączeniu z bronzerem daje naturalny, subtelny efekt. Od razu człowiek wygląda promiennie.




Na plus za tym kosmetykiem przemawia trwałość i niska cena, bo płacimy coś około 30 zł za dwa kosmetyki. Wydajność jest też atutem – używam codziennie od 2 tygodni, a nie widzę w ogóle ubytku. Jedynie co mnie denerwuje to to, że rozświetlasz się osypuje trochę w opakowaniu co widać na lusterku. Na szczęście na twarzy się nie osypuje ;) 
Zestaw nie zawiera pędzelka ale mi to akurat nie przeszkadza bo przeważnie maluję się w domu swoimi pędzlami.



Ten zestaw do konturowania na pewno polecam :)



Na wielu blogach widzę, że tworzycie listy do mikołaja, gwiazdki, wymarzonych prezentów pod choinkę :) Ja mam swoją chciejlistę w zakładkach/stronach i mam nadzieję, że w nowym roku uda mi się tą listę uszczuplić powiększając moje zapasy ;) Chociaż, jak wiecie… chciejlista nigdy się nie kończy, tylko zmienia ;)



Miłego dnia ;)





Czytaj dalej »

poniedziałek, 16 grudnia 2013

pędzlem malowanie - Ecotools 1201


O pędzlach Ecotools słyszałam i czytałam już od dłuższego czasu, a chyba jeszcze dłużej się im przyglądałam robiąc zakupy w Rossmannie. 

Niedawno dostałam zestaw do konturowania ze Sleeka, w którym jest dość ciemny bronzer. Pędzlami jakie mam musiałam się nieźle namachać, by dobrze nałożyć i rozetrzeć bronzer, dlatego gdy byłam ostatnio w drogerii, a pędzel 1201 Ecotools był na promocji zdecydowałam się na zakup, pomimo że to pędzel do różu.


Cena jaką zapłaciłam to 23,90 ZŁ więc nie bardzo wygórowana jak na „porządny” pędzel.
Sama jeszcze się sobie dziwię, bo jeszcze rok temu cena 50 zł za zestaw pędzli no name wydawała mi się duża ;) Ale od czasu gdy w moje łapki wpadł pierwszy Hakuro i poczułam różnicę wiem, że dobry pędzel to podstawa makijażu.



Plusem pędzli Ecotools jest na pewno ich dostępność – bez problemu kupimy je w drogeriach Rossmann.

Pędzel jest wykonany z syntetycznego, wyjątkowo miękkiego włosia zamkniętego w skuwce wykonej z aluminium (uzyskjanego w drodze recyclingu),  łączącej go z wygodną bambusową rączką na której mamy wygrawerowaną nazwę firmy.
Pędzelek dostajemy zapakowany w przeźroczyste etui z papierową etykietą co widać na poniższych zdjęciach.





Pędzel ma fajny profil, ukośnie przycięte włosie ułatwia nie tylko aplikację kosmetyku, ale także jego rozcieranie, a o to mi chodziło.





Nie mogę powiedzieć jak pędzel zachowuje się po myciu, ale na pewno niebawem dam znać ;)




Na razie nie mogę złego słowa powiedzieć o tym pędzlu – i oby tak zostało ;)  Coś mi się wydaje, że Ecotools będzie dużą konkurencją dla Hakuro na mojej półce ;)
A Wy? Macie swoje ulubione pędzle?

Czytaj dalej »

niedziela, 15 grudnia 2013

SOS dla dłoni firmy DAX Cosmetics


Wczoraj wypróbowałam zabieg odżywczo-kojący DAX Cosmetics Perfecta SOS
Szczerze przyznaję, że zaciekawiło mnie masło pomarańczowe będące składnikiem peelingu. Uwielbiam zapach pomarańczy w kosmetykach. 
Koszt to niecałe 3 zł. 

Są to dwa kosmetyki zamknięte w perforowanej saszetce:
nawilżający peeling i regenerująca maska-kompres do rąk.




Najpierw robimy na dłoniach peeling, wcierając go przez 5 minut w mokre dłonie, po czym spłukujemy wodą. Peeling zawiera dobrze wyczuwalny sproszkowany szafir, który doskonale ściera naskórek. Kosmetyk przy tym ślicznie pachnie pomarańczą. Zapach utrzymuje się bardzo długo, a sam peeling dobrze nawilża. W zasadzie nie byłoby konieczne dodatkowe nawilżenie. Jak chodzi o tę część zabiegu to jestem zachwycona, w przeciwieństwie do maski.

Maska jest dość gęsta i po nałożeniu wygląda tak jakbyśmy na dłoniach miały grubą warstwę kremu Nivea. Po chwili od nałożenia jej kolor zmienia się z białego na bezbarwny i mamy wrażenie, że na naszych dłoniach jest gęsty żel – bardzo tłusty przy tym. Zapach nie jest już tak przyjemny jak przy peelingu ale nie przeszkadza mi. Po 15 minutach na moich dłoniach warstwa maski-kremu nie była wcale mniejsza, więc poczekałam kolejne 15, po czym zmyłam ręce wodą. Za nic nie dałam rady wklepać nadmiaru, a zostawić tego na dłoniach nie mogłam, bo nie chciałam sobie wszystkiego pobrudzić. Maska-kompres pozostawił jednak na moich rękach „niewidzialne rękawiczki” - woda się zatrzymywała na powierzchni skóry dokładnie w taki sposób jak po wtarciu oliwki.

Czy jestem zadowolona? Z peelingu bardzo, natomiast z maski już nie. Nie lubię mieć tak tłustych rąk, że nie da się normalnie funkcjonować. Nawet przed snem nie można zostawić kosmetyku na dłoniach bo pościel będzie miała tłuste plamy, a to już dla mnie niewybaczalne.

Więc raczej nie kupię ponownie.
A Wy? Macie jakieś sprawdzone peelingi i maski do rąk?

Czytaj dalej »

sobota, 14 grudnia 2013

obiecane zdjęcia

Hej,
wczoraj obiecałam real foto moich zakupów.
Oto one :

DAX Cosmetics Perfecta SOS zabieg odżywczo-kojący.
 

 Pęseta do brwi Elite models o ukośnych końcówkach.



 Pędzel Ecotools nr 1201




 Nigdzie wczoraj nie znalazłam zdjęcia saszetki z DAX, więc jeszcze dziś wypróbuję w ramach wieczornego SPA i jutro albo jeszcze dziś dodam recenzję ;) 
Czytaj dalej »

piątek, 13 grudnia 2013

małe zakupy :)

Z racji tego, że wczoraj całkiem niespodziewanie stan mojego konta powiększył się o 100 zł dzisiaj pozwoliłam sobie na małe zakupy w Rossmannie.

Kupiłam bambusowy pędzel do różu nr 1201 Ecotools Tapered Blush Brush, bo pędzel jaki posiadam (no name) nie sprawdza się przy rozcieraniu bronzera ze Sleeka. Mam nadzieję, że ten będzie lepszy bo czytałam dużo pozytywnych opini. Cena 23,99 zamiast 29,99 :)


Następne co wylądowało w moim koszyku to skośna pęseta Elite models nr 1962, za 12,99 zamiast 14,99 . Zastanawiałam się nad nią, alb nad prostą, jednak jakoś łatwiej mi się operuje skośnymi pęsetami. Troszkę mnie zastanawia to czy nie będzie za gruba, ale Pani w Rossie zapewniała, że sama ją ma i szczerze poleca. Hmmm... zobaczymy...

Ostatnie kosmetycznie co wpadło to zabieg odżywczo-kojący DAX cosmetics Perfecta SOS. Cena coś koło 2,79. Jest to sasesztka, w której mieszczą się dwa oddzielne kosmetyki: nawilżający peeling do rąk i regenerująca maska-kompres do rąk. Zaciekawiło mnie masło pomarańczowe będące składnikiem peelingu - powinno pięknie pachnieć ;) Nigdzie nie mogę znaleźć zdjęcia, więc dołącze je jutro. 

Przepraszam że nie dodaję od razu własnych zdjęć, ale to z braku czasu - moja prawie roczna córeczka jest baaardzo absorbująca, starsza zresztą też ;) Jutro je wstawię napewno.

Oprócz okołokosmetycznych zakupów kupiłam sobie spodnie z wstawkami z ala skóry i złotymi zamkami, na które chorowałam już chwilę ale nie mogłam się zdecydować ;) 

Oczywiście niedługo pojawią się recenzje :)
Czytaj dalej »
Copyright © 2014 w kuferku , Blogger