Hej :)
Nie cierpię spierzchniętych ust - już bardzo dawno temu zwabiona obietnicą ulgi zakupiłam swój pierwszy Carmex - i .......... przepadłam.
Dziś będzie o rodzince Carmexów :)
Wszystkie łączy wspólna historia - we wczesnych latach 30-tych dwudziestego wieku Alfred Woelbing wynalazł balsam do ust, który miał mu pomóc walczyć ze spierzchniętymi ustami. Rodzina Woelbing do dziś zajmuje się produkcją jednego z najbardziej znanych na świecie balsamów do ust :)
Łączy je też podobna szata graficzna - żółta z czerwonymi napisami - rzucają się w oczy. W ofercie znajdziemy balsam w sztyfcie, w tubce oraz w słoiczku.
Od pierwszego użycia bardzo szybko się uzależniłam, a Carmexy znajdują się u mnie w różnych dziwnych miejscach, tak by zawsze były pod ręką :) Te w tubce i sztyfcie noszę w torebce i zostawiam w samochodzie. Ale to balsam w słoiczku zajmuje honorowe miejsce u mnie w domu i po niego najczęściej sięgam. I o nim dzisiaj będzie.
Cena zakupu to około 9 zł.
Na ustach jest przeźroczysty.
Na ustach jest przeźroczysty.
Zamknięty w plastikowym malutkim słoiczku z metalową zakrętką. Konsystencja przypominająca wazelinę o charakterystycznym mentolowym zapachu. Po nałożeniu na usta czuć lekkie mrowienie / szczypanie - podobne do tego jak nałożymy powiększające usta błyszczyki. Wiem, że jest wiele przeciwników - ja jednak lubię to uczucie. Stosuję go również pod pomadki.
Usta przy regularnym stosowaniu Carmex-ów są nawilżone, miękkie, nie pojawiają się pęknięcia - zapomniałam co to spierzchnięcie. I nie pojawia się na nich opryszczka, a była moją zmorą :)
Lubię je, no lubię i to bardzo :)
A Wy? Daliście się ponieść Carmexowej obsesji czy omijacie je z daleka?
Miałam aby raz, wersję wiśniową tak się zraziłam, że więcej nie kupię ...
OdpowiedzUsuńTroszke, troszkę zaczynam się wciągać! :D
OdpowiedzUsuńja też jestem zwolenniczą Carmex'a, ale tego w słoiczku, nie lubię tych w tubkach, słoiczek mam zawsze i uważam go za zdecydowany must have w każdej sytuacji :)
OdpowiedzUsuńNie miałam jeszcze.
OdpowiedzUsuńNiedługo zamierzam go kupić :)
OdpowiedzUsuńNie miałam ani jednego :)
OdpowiedzUsuńMam wersję wiśniową w tubce ale nie zachwycił mnie, z przesuszonymi ustami sobie sam nie poradzi.
OdpowiedzUsuńfajna rodzinka
OdpowiedzUsuńJak je zobaczyłam pierwszy raz w drogerii, od razu na myśl mi przyszedł ...klej, sugerując się opakowaniem :)
OdpowiedzUsuńDługo szukałam odpowiedniego balsamu do ust. I w końcu po dłuuuugim czasie kupiłam i uzależniłam się już pierwszego dnia. Ahhh... wspaniały, zamierzam kupić następne. Od razu jak powiedziałam mamie, kupiła, lecz wersje z kolorkiem pink
ja lubię carmexy własnie dzięki temu mrowieniu :) mój brat też się od nich uzależnił po pierwszym użyciu, a on raczej nie lubi mazideł :)
OdpowiedzUsuńmiałam kiedyś w tubce i nie zachwycił mnie za bardzo :(
OdpowiedzUsuńale muszę wypróbować ten w słoiczku :)
Przyznam szczerze że nie miałam nic z carmexa muszę to zmienić:D
OdpowiedzUsuńMam ale jeszcze nie wypróbowałam :]
OdpowiedzUsuńmiałam w tubce i w słoiczku, lubię go ale jak dla mnie cudów nie działa :)
OdpowiedzUsuńMam wiśniowego w tubce i całkiem całkiem go lubie.
OdpowiedzUsuńOmijam, właśnie przez to mrowienie.
OdpowiedzUsuńWłaśnie kończę w słoiczku i bardzo go lubię :)
OdpowiedzUsuńMam w tubce i lubię :)
OdpowiedzUsuńhahaha... a ja dziś pisalam o wazelinie do ust tylko od Flos- Lek ;)))
OdpowiedzUsuńKurcze muszę zrobić tak jak Ty :p na razie mam tylko słoik otwarty , ale pochowam do rożnych miejsc bo czasem zapominam i mi go brakuje :p
OdpowiedzUsuńNie miałam jeszcze żadnego carmexa. ; D
OdpowiedzUsuńMiałam wersje w słoiczku i na początku nie było złe pózniej usta były poprostu przesuszone
OdpowiedzUsuńja miałam wszystkie rodzaje -bardzo go lubie
OdpowiedzUsuńja miałam raz Carmexa ale jakoś mnie nie uwiódł :P
OdpowiedzUsuńU mnie balsam zamiast nawilżyć usta to je wysuszył:(
OdpowiedzUsuńnie miałam jeszcze, ale się czaje na nie :) na zimne na pewno znajda się w mojej torebce ;)
OdpowiedzUsuńmam go w zapasach i miałam kiedyś i znalazłam odpowiedników: w sztyfcie lovely, a w słoiczku einstein lip therapy : )
OdpowiedzUsuńNie miałam okazji ich wypróbować ale wersja w słoiczku jest rozwiązaniem dla mężczyzn, którzy nie dotkną pomadki do ust :D
OdpowiedzUsuńTen wiśniowy kupiłam córce ale nic nie narzeka i widzę że tubka dość wymęczona i prawie zużyta więc chyba spełnia jej oczekiwanie :-)
OdpowiedzUsuńmiałam tylko klasyczną wersję w sztyfcie i była całkiem fajna :D
OdpowiedzUsuńBardzo lubię CARMEX - szczególnie wersję tradycyjną w sztyfcie :)
OdpowiedzUsuń