Witajcie Kochani,
weekend obfitował w moc emocji i napiszę Wam o tym jutro. Dziś tylko zdradzę, że moim gościem była Kornelia.
Nadal niestety chorujemy (co niestety pomieszało szyki w zaplanowanym weekendzie) więc czuję się trochę niewyraźna. I nawet nie pomoże mi w poprawieniu wyglądu maskara Rimmel Scandaleyes Rockin' Curves, która będzie bohaterem dzisiejszego postu.
Na pierwszy rzut oka FAJNA ;) czerwone opakowanie z dość mocną grafiką przykuwa wzrok ;)
Jeszcze bardziej wzrok przykuwa szczoteczka, która się nam ukazuje - powykręcana, duża. No mocno się zdziwiłam jednym słowem ;)
Tusz jest czarny i kolor ma intensywny.
Ale co z tego skoro nie umiem się tą skandaliczną szczoteczką wymalować tak by się cała nie upaćkać. Może jak ktoś ma dłuższe rzęsy to będzie inaczej... może... ale ja nie umiem. Jeszcze pierwsza warstwa mi wychodzi w miarę - ale tuszu przy jednej warstwie nie widać za bardzo.
A kolejne warstwy tylko pogarszają sprawę, bo moje rzęsy zaczynają wyglądać jak u Prady - posklejane.
Mało tego jak już wymaluję się jakimś cudem to po kilku godzinach tusz zaczyna się kruszyć.
Na szczęście nie uczula ani nie podrażnia oczu.
Ale i tak zaliczam go do bubelków. Przykro mi, bo zapowiadał się ciekawie.
Miałyście styczność? Czy tylko ja nie umiem się nim malować?
Ta szczoteczka rzeczywiście przykuwa spojrzenie...
OdpowiedzUsuń...jakoś mi nie po drodze z tuszami Rimmel:D
no proszę ,ja też mam skandaleyes ale curve i jest w miarę
OdpowiedzUsuńA mam tego gagatka mam, ale nawet go jeszcze nie otworzyłam...czeka na swoje 5 min :D Szczoteczkę obczaiłam w internecie, i no....jest skandaliczna, ale efekt :D To dopiero skandal!
OdpowiedzUsuńTaki cudowny weekend :* :* :* :* :*
:*
Usuńopakowanie czaderskie :)
OdpowiedzUsuńja mam długie to może podziała! Mam w zapasie, ale czeka na swój czas tak jak 15 innych maskar (tak wiem jestem maskaroholiczką : c)
OdpowiedzUsuńkażdy ma swojego bzika ;)
UsuńCiekawa szczoteczka :)
OdpowiedzUsuńA na rzęsach mało co widać :( szkoda że mascara się nie spisała. :(
Mega dziwaczna ta szczoteczka, jak widać przerost formy nad treścią...
OdpowiedzUsuńNie miałam ale słyszałam, ze niedobry:(
OdpowiedzUsuńOj słabiutko słabiutko. To nie dla mnie.
OdpowiedzUsuńwłaśnie gdzieś ostatnio czytałam że to bubelek.. zależy kto co lubi:)) powiem Ci ze ja ostatnio jestem mile zaskoczona tym nowym aero z avonu:) choc dalej jestem na etapie poszukiwania ideału:)) hi hi ale takiego chyba nie ma:(
OdpowiedzUsuńmnie oczy łzawią po avonowskich tuszach, więc na pewno nie wypróbuję. Mój ulubiony tusz to Eveline Celibrities ;)
UsuńJa bardzo nie lubię tuszy z Rimmela - miałam kilka różnych i wszystkie były do kitu. :/
OdpowiedzUsuńnie dla mnie,ale szczoteczka wygląda ciekawie
OdpowiedzUsuńnigdy nic nie miałam z Rimmela :-/
OdpowiedzUsuńNie miała ,ale z tego co czytam recenzje tej firmy to negatywne ...Rimmel jest przereklamowany ...:/.
OdpowiedzUsuńJa miałam wersję zieloną...koszmar. Tak mi posklejała rzęsy, ze to masakra. Nigdy wiecej po te mascary nie sięgnę!
OdpowiedzUsuńL'Oreal rządzi pod tym względem ;)
Już sama szczoteczka mnie odrzuca - co więcej mówić :]
OdpowiedzUsuńSzczoteczka mi się podoba:)Ale widzę,że jednak bubel, skleja?jak u Prady?! i obsypuje się? Nie, nie mimo bajeranckiej szczoteczki czerwonego kolorku nie dla mnie:)
OdpowiedzUsuńFaktycznie dziwaczna ta szczoteczka. Ja mam teraz jakiś niemiecki tusz od teściowej, więc pewnie za grosze:) ale muszę przyznać, że jestem z niego zadowolona:)
OdpowiedzUsuńKosmiczna ta szczota...
OdpowiedzUsuń